Jedynie 30 minut przy odprawie, wszystkie karty w ręku i lecimy. Salonik dramat. Jeżeli to jest flagowy salon AM to mają nad czym pracować. Na zdjęciach cały asortyment. Jest gorąco i pełno pod korek. Dobrze, że nie żałują mezcalu. Czas umilił Meksykanin, już trochę wystawiony, ale rozmowa była bardzo miła. Za chwilę bording.
Lot MEX - LIM trochę ponad 5h lotu. Czułem się jak pierwszego dnia w szkole. Wszystkiego trzeba się było nauczyć. Jak leżeć, jak otworzyć stolik
:) Niestety pierwszy zgrzyt to brak szampana nie tylko przy bordingu, bo tego się spodziewałem, ale podczas całego rejsu. Dwa serwisy. Zamówiłem wołowinie, deser dnia (bardzo dobry miks czekolady z budyniem) oraz kanapkę z kurczakiem przed lądowaniem. Lot minął szybko, ale na imigraton spędziliśmy około godzinę. Już jesteśmy po szybkim spacerze na Miraflores i zaczynamy maraton ponad 24h do CPT.
Fotele w porządku. Tylko albo mi nie działała blokada pozycji fotela lub źle ją uruchamiałem, bo niestety często łokciem przedstawiałem pozycje. Dziś zaczynamy od 767, następnie 777 latam i potem dwa odcinki lufą. Koniec maratonu o 10 w sobotę. Mieliśmy ciśnienie na miasto, bo to też pierwsza wizyta. Dojazd przed północą około 40 minut. Teraz 50 minut, ale ruch okropny i jechaliśmy opłotkami, na których nie chciałbym się znaleźć w nocy, a w dzień miały swój urok. Już w saloniku SUMA w LIM. Przestronny i mało ludzi. Oddzielne sale do jedzenia, barowa. Jeden drink lub napój alkoholowy na kartę pokładową.
Koniec przyjemności w C i zaczynamy ponownie nudne zwiedzanie. Podsumowanie lotów biznesowych. Zarówno 767 jak i 777 od Latam mają bardzo wygodna kabinę. Niestety, ale 340 od LH to bardzo mała trumna i niestety ból w plecach. Dobrze to wygląda tylko na zdjęciach. Serwis lepszy w LH. Jest on dobrze zorganizowany i wszystko, co potrzeba jest wydawane w powolnym niespiesznym tempie. Natomiast w LA zamówienie spisane przed startem, wydanie posiłku i tyle. Załoga oczywiście dostępna, ale niewidoczna. @tropikey wykrakałeś i bąbelki z LIM bardzo mi zaszkodziły. Nie pijcie Long Island drinków
:(
hubski napisał:JanuszOnTour napisał: Zawsze współczuję towarzyszom podróży jak ja mam dowodzenie. @michal005 żyjesz?
;)Żyje, żyje i ma się dobrze, nawet nogi nie bolą. Nie ma spania na wyjazdach.... wstajemy i lecimy na małą wycieczkę pod Madryt [emoji3][emoji2956]
czy dobrze rozumiem, że przylecieliście do LIM, pojechaliście do Miraflores i potem wróciliście na lotnisko na kolejny lot?Jeśli tak, to gratuluję samozaparcia, bo sama jazda w tą i z powrotem między lotniskiem i Miraflores zajęła pewnie z 3 godziny
:D No, chyba że trafiliście na jakieś dobre godziny komunikacyjne.A jak się podobało w B767 LATAM (o ile dobrze widzę)? Zainstalowali tam zmodernizowane fotele w C i ciekaw jestem, jak wrażenia?Brakiem "szampana" bym się nie przejmował. Te bąbelki wcale nie są fajne na lot
;)
Czas umilił Meksykanin, już trochę wystawiony, ale rozmowa była bardzo miła. Za chwilę bording.
Lot MEX - LIM trochę ponad 5h lotu. Czułem się jak pierwszego dnia w szkole. Wszystkiego trzeba się było nauczyć. Jak leżeć, jak otworzyć stolik :)
Niestety pierwszy zgrzyt to brak szampana nie tylko przy bordingu, bo tego się spodziewałem, ale podczas całego rejsu. Dwa serwisy. Zamówiłem wołowinie, deser dnia (bardzo dobry miks czekolady z budyniem) oraz kanapkę z kurczakiem przed lądowaniem. Lot minął szybko, ale na imigraton spędziliśmy około godzinę.
Już jesteśmy po szybkim spacerze na Miraflores i zaczynamy maraton ponad 24h do CPT. Fotele w porządku. Tylko albo mi nie działała blokada pozycji fotela lub źle ją uruchamiałem, bo niestety często łokciem przedstawiałem pozycje.
Dziś zaczynamy od 767, następnie 777 latam i potem dwa odcinki lufą. Koniec maratonu o 10 w sobotę.
Mieliśmy ciśnienie na miasto, bo to też pierwsza wizyta. Dojazd przed północą około 40 minut. Teraz 50 minut, ale ruch okropny i jechaliśmy opłotkami, na których nie chciałbym się znaleźć w nocy, a w dzień miały swój urok.
Już w saloniku SUMA w LIM. Przestronny i mało ludzi. Oddzielne sale do jedzenia, barowa. Jeden drink lub napój alkoholowy na kartę pokładową. Koniec przyjemności w C i zaczynamy ponownie nudne zwiedzanie.
Podsumowanie lotów biznesowych.
Zarówno 767 jak i 777 od Latam mają bardzo wygodna kabinę. Niestety, ale 340 od LH to bardzo mała trumna i niestety ból w plecach. Dobrze to wygląda tylko na zdjęciach. Serwis lepszy w LH. Jest on dobrze zorganizowany i wszystko, co potrzeba jest wydawane w powolnym niespiesznym tempie. Natomiast w LA zamówienie spisane przed startem, wydanie posiłku i tyle. Załoga oczywiście dostępna, ale niewidoczna.
@tropikey wykrakałeś i bąbelki z LIM bardzo mi zaszkodziły. Nie pijcie Long Island drinków :(