0
pabien 30 stycznia 2018 13:57
Poniżej minirelacja z włóczęgi bez celu

Sześciodniowy wyjazd w trzecim tygodniu stycznia odbył się w wyniku połączenia kilku czynników - chęci wyjazdu z ciemnej, zimnej i jak się spodziewałem w dacie kupowania biletu - bezśnieżnej Polski), próby, z której pewnie nic nie wyjdzie, zrobienia golda w Aegeanie lotami po Europie i jej bliskich okolicach oraz konieczności rozpoczęcia starań o odnowienie statusu w HHonors. To ostatnie coraz bardziej mnie drażni, ale jeszcze przynajmniej w tym roku będę walczył. No chyba, że jednak postaram się zdobyć diament na stałe - zostało mi już tylko siedem lat utrzymania statusu.

Plan podróży wyglądał następująco WAW-ATH tu nocka i bardzo ranny lot ATH-IST tam dwie noce lot SAW-ADB, dwie noce w Izmirze, powrót do Stambułu i lot do WAW z kilkugodzinną przesiadką w ATH. Ostatni punkt programu to warszawskie spotkanie z udziałem gości z Bielska - zapowiedzianych zawczasu i gościa z Krakowa, ale to inna historia.

W Atenach pogoda okazała się całkiem znośna. Nie taka jak w grudniu, ale też zupełnie inna niż w czasie mojego poprzedniego zimowego pobytu w Atenach, w drodze na Rodos kiedy było ok 0 stopni wiało i lało.


Pogoda akurat idealna na spacer po Exarcheia. Wspaniały opanowany nieporządek mnóstwo murali, tanie jedzenie zapach marichuany i jacyś protestujacy. Tam zobaczyłem chyba najlepszy jaki widziałem mural reklamowy.


Optyk.jpg




Wejscie.jpg



W Istambule pogoda gorsza niż w Atenach (w końcu to sporo na północ). Deszcz i wiatr. W związku z tym dzień spędziłem na dojeździe do hotelu Hilton Istambul Kozyatagi - metro, drugie metro, trzecie metro (podmorskie, międzykontynentalne), czwarte metro i w godzinę z kawałkiem byłem na miejscu. Chyba przyjemniej byłoby wybrać drogę metro - metrobus - metro. Wtedy przejechałbym mostem nad Bosforem. Okolica mocno taka sobie trochę mieszkalna, trochę handlowa trochę biurowa. Ogólnie nie polecam - wybrałem hotelowanie i chlaj4free (z umiarem). Trzeba przyznać, że pomimo niezbyt interesującej okolicy hotel znajduje się blisko stacji metra, tuż przy trasie szybkiego ruchu prowadzącej do nadbrzerza Kadikoy. W 20 - 30 min można być pod mostem Galata, w 10 - 15 min być w Kadikoy, które jest całkiem przyjemne oraz w Moda, którą zostawiłem sobie na następny raz.

Kolejny dzień był zdecydowanie bardziej intensywny jeśli chodzi o zwiedzanie. W znacznej mierze również ze względu na lokalizację hotelu. Tym razem był to mało atrakcyjny z zewnątrz, ale w środku bardzo OK Doubletree Istanbul Sirkeci.

Ikoniczne zabytki Istambułu mam dawno zwiedzone. Plan obejmował zatem włóczęgę bez celu. wybór, będący wynikiem błędnego założenia, że dojdę do brzegu Morza Marmara, padł na okolice na południe od linii tramwaju 1 pomiędzy Sultan Ahmed an Yenikapi. Nie mogłem dotrzeć do brzegu, gdyż nad brzegiem jest linia kolejowa i autostrada. Jednak wyboru nie żałuję. Najpierw natrafiłem na małe drewniane domki, potem na okolice z knajpami rybnymi jeszcze nie odnowioną przed sezonem (gdzie poprzedni raz byłem prawie 20 lat temu - moim zdaniem wiele się nie zmieniła), a na koniec okolice fabryk tekstylnych, wystaw poprzeplatanych z "butikowymi" hotelami. Niby nic, ale mi się podobało szczególnie wystawy i manekiny.Loty po Turcji były ekstremalnie tanie - kilka EUR OW. Do tej pory nie mogę wytłumaczyć dlaczego wybrałem Izmir, a nie np Batman (to wiem - tam nie ma Hiltona), ale np Adana ma całkiem wypasionego Hiltona. Nie mam co narzekać. Warto było choćby dla złotego kosza w apartamencie.

kosz.jpg



Najpierw trzeba było jednak dojechać do tej Sabiny. Wydaje się, że czas dojazdu tam jest dość nieprzewidywalny - dojechać można tylko ulicami, więc wszystko zależu od ruchu, a w tym mieście ruch uliczny jest delikatnie mówiąc niczego sobie.
Swoją drogą pierwszy raz spotkałem się z sytuacją w której na mapie metra liczba linii nieistniejących jest większa niż istniejacych.

metro.jpg



Obawy obawami, okazało się, że wyruszając spod stacji metra Marmaris 2,5 h przed odlotem na miejscu musiałem czekać na samolot jeszcze ze 40 min.

Leciałem samolotem z kodem TK, miał to być lot Anadolu Jet, jednak samolot należał do Sun Express. Nawet posiłek dawali, ale mil żadnych z tego nie dostałem.

Lotnisko w Izmirze jest duże, nowoczesne i ma interesujący wystój, którego najważniejszym elementem są powiekszone kule żuka gnojarza.

Żuk.jpg



Jest też rewelacyjnie skomunikowane z miastem. Tuż obok jest linia kolejowa, którą w 20 min dojeżdża się do centrum. Można korzystać z Izmir card lub za 10 TLR kupić kartę trzyprzejazdową.

Pobyt w hotelach poza widokami z okien zaowocował znalezieniem wykresu pokazującego wzrost liczby turystów chińskich oraz ciekawej tabliczki informacyjnej w windzie (person type human)


widokzgory.jpg




persontype.jpg




chińczycy.jpg



Izmir okazał się być ogromny. Spodziewałem się, że będzie bardziej zaniedbany czy bardziej ostentacyjnie religijny. Myliłem się. Wydaje mi się, że widziałem w Izmirze znacznie więcej niż w Stambule kobiet palących papierosy. Miasto jest wspaniale położone wokół zatoki i na okolicznych wzgórzach. A poza tym ma ciekawy bazar. Spacer po okolicach pozwolił znaleźć kilka innych interesujących rzeczy.


banda.jpg




official graffiti.jpg




ogrodniczka.jpg



Powrót, ostatni dzień w Stambule (przy ciągłym opadzie deszczu) i powrót do Polski odbyły się bez ekscytujących zdarzeń. Był samolot z minionkami w Izmirze, a w Atenach lot (nie mój) code share United i Iran Air.

Dodaj Komentarz

Komentarze (2)

zeus 30 stycznia 2018 14:17 Odpowiedz
Jeszcze półtora miesiąca, i znowu kochany Stambuł! :D
jacakatowice 30 stycznia 2018 16:09 Odpowiedz
Zeus napisał:Jeszcze półtora miesiąca, i znowu kochany Stambuł! :DMam takie same uczucia do Stambyłu. :D Jestem po raz chyba 20 od 3 dni, a jeszcze cały tydzień przed nami.Ogromna ,( ponoć już do 20 milionów mieszkańcòw dobija)- wspaniała metropolia. Ciągle odkrywam tu coś .owego. i te przyjazne ceny. Jedzenie poezja.Kto nie był, niech przybywa.Warto !!